Aktualności
Na początku jest… tęsknota. Rozmowa z Anną Gryszkówną
03/03/2021
Anna Gryszkówna pracuje nad młodopolskim dramatem Stanisława Przybyszewskiego. Premiera Śniegu→ odbędzie się 12 marca na Scenie Studio.
„W Śniegu, w pułapce zamknięcia, bohaterowie «uruchamiają się» ze swoją mową ciała, wrażliwością, intuicją, traumami i ukrywanymi pragnieniami – mówi reżyserka. – Tęsknota jest uczuciem bliskim każdej z postaci, a jednocześnie dla każdej z nich jest czymś innym. Każe dostępować kolejnych poziomów wtajemniczenia”.
Pierwszym spektaklem, który uruchomił moje myślenie na ten temat, był Mężczyzna Zapolskiej w 2018 roku, w Teatrze Dramatycznym. Zobaczyłam wówczas, że w dramatach modernistycznych jest ogromny materiał dla aktorów – przeciekawa opowieść psychologiczna, świetnie zaobserwowane relacje damsko-męskie. Mnie w teatrze najbardziej intryguje to, co dzieje się między ludźmi, między kobietą a mężczyzną. Stwierdziłam, że warto sięgnąć do tych zapomnianych utworów, które reżyserzy w jakiś sposób wyparli – być może ze względu na język. Czasami, z dzisiejszej perspektywy, mogą się nam one wydać ramotą – jednak wcale nią nie są. Jeśli chce się dokopać do istoty tego, co dzieje się między ludźmi, te teksty okazują się bardzo nośne i aktualne.
Na początku pracowałaś nad językiem?
Przybyszewszczyzna… tak naprawdę w procesie adaptacji wystarczyło zweryfikować liczbę przymiotników. Składnię pozostawiłam stricte młodopolską i okazało się, że ten język – oskórowany z nadmiaru, z modernistycznego przepychu – jest bardzo aktualny; nie razi, nie uwiera, nie szeleści papierem, aktorzy znakomicie się nim posługują.
Legenda Przybyszewskiego i jego skandalizujący życiorys towarzyszyły Ci podczas pracy nad przedstawieniem? Może pojawiały się inne inspiracje związane z tym okresem?
Przede wszystkim fascynuje mnie postać Dagny Juel, żony Przybyszewskiego. Dagny jest dla mnie symbolem kobiecości. Myślałam, czy nie zająć się jej dramatami – i pewnie już niedługo przyjdzie na to czas.
Natomiast postać Przybyszewskiego, jego relacje z kobietami, ogromny mizoginizm i szowinizm są dla mnie ciekawym zagadnieniem i punktem wyjścia do dyskusji. W spektaklu próbuję rozmawiać z Przybyszewskim i uchwycić to, co on intuicyjnie przeczuwał, ale czego nie zapisał. Uwalniając się od myślenia mizoginistycznego czy szowinistycznego, można dostrzec, że jego dramaty stwarzają ogromną przestrzeń dla kobiet i ich świata. Jest tutaj zapisana także historia ich emancypacji – wychodzenia spod przemożnego wpływu mężczyzny-demiurga. To fantastyczna przygoda i wyzwanie.
Zresztą przy pisaniu Śniegu Przybyszewski bardzo mocno inspirował się dramatem Dagny Krucze gniazdo. Sam go przetłumaczył i powiem bez ogródek – moim zdaniem jest w Śniegu sporo wątków, które po prostu ukradł, rozwinął je – czasem lepiej, czasem gorzej. Teraz powstaje nowy przekład – w tłumaczeniu Aleksandry Weder Sawickiej dramat nosi tytuł Krukowisko. Dla mnie w pracy nad przedstawieniem ważne były świat i sceneria nordycka stworzona przez Dagny. Na Śnieg spoglądam także z perspektywy Strindberga i Ibsena; odnajduję w nim na przykład wiele punktów wspólnych z Rosmersholmem czy Norą. Mroźna, zimowa opowieść Przybyszewskiego jest dla mnie pendant do dramatów skandynawskich.
A w jakim krajobrazie rozegra się Śnieg na scenie Studio?
Mam wrażenie, że to konsekwencja kwarantanny – zamknięcia ludzi w jednej przestrzeni, w której są na siebie skazani. Tworzy się wówczas rodzaj opresji. Bohaterowie Śniegu – czwórka postaci ze świata rzeczywistego i jedna ze świata metafizycznego – są trochę jak egzotyczne kwiaty, pozostają zatrzaśnięci w dusznej przestrzeni oranżerii, a poza nią jest lodowa pustynia… Każde wyjście na zewnątrz jest więc dla bohaterów ogromnym wysiłkiem i wyzwaniem. A jednak natura zakrada się do ich świata. W dramacie Przybyszewskiego mamy kominek, ogień; ja ten kominek zastąpiłam naturą – śniegiem i lodem.
Staw jest miejscem transgresji. Kiedy Ewa i Bronka – kobiety, które przechodzą proces emancypacji – docierają nad staw, stają wobec możliwości przekroczenia, wyjścia ku innej rzeczywistości, wyzwolenia.
Pragną czegoś nowego… w dramacie często powtarzają się słowa „tęsknota” i „nuda” – czy znajdą odbicie w inscenizacji?
„Tęsknota” – słowo rzeczywiście bardzo często pojawia się w Śniegu – jest uczuciem bliskim każdej z postaci. Jednocześnie dla każdej z nich jest czymś innym. Tęsknotę zdefiniowaliśmy jako brak. Brakować może różnych rzeczy: tak pieniędzy, jak i wolności. To może być też moment, kiedy mężczyzna i kobieta, żyjący ze sobą dłuższy czas pod jednym dachem, patrzą sobie w oczy i przekonują się, że są już innymi osobami z diametralnie różnymi potrzebami i oczekiwaniami. Kiedy człowiek odczuwa brak, pojawia się dążenie, związane z niedosytem i utajonymi pragnieniami. Przerwać nudę, stagnację. Już nie jesteśmy w stanie zatrzymać się w jednym punkcie, musimy pójść dalej. Wyrastamy z naszej poprzedniej skóry, stajemy się innymi ludźmi. Tęsknota każe nam dostępować kolejnych poziomów wtajemniczenia. Następuje ewolucja duchowa, czy intelektualna.
Bardzo chciałam porzucić myślenie o postaci: dobra – zła, szlachetna – nieszlachetna, uczciwa – podła. Nie ma łatwych ocen. Nie można powiedzieć, że Bronka jest ofiarą, a Ewa katem, że Tadeusz jest prowokatorem opresji, a Kazimierz z kolei dobrym duchem, który to wszystko koi. To o wiele bardziej niejednoznaczne.
W jaki sposób pracujesz z aktorami nad tymi sprzecznościami?
Cieszę się z tego pytania. Dążę do własnej metody pracy z aktorem. Od początku w próbach towarzyszy nam Anna Szulc-Rudzińska, psycholożka i psychoterapeutka. Wspólnie z Anią próbowałyśmy użyć różnych narzędzi terapeutycznych, aby pogłębić rozumienie psychologii postaci. Skupiłyśmy się na dokonaniach Franza Rupperta, niemieckiego profesora psychologii, który stworzył własną metodę pracy z traumą: pracę w tak zwanym polu morfogenetycznym. Dzięki odkryciom Rupperta możliwe stało się – poprzez doświadczenie, a nie jedynie analizę intelektualną – poznanie głębokich struktur psychicznych człowieka, odkrywanie jego prawdziwej tożsamości. Staramy się wspólnie z aktorami odkrywać informacje, które nie zostały wprost zapisane w dramacie, a są niezwykle istotne, pozwalają zrozumieć złożone relacje między bohaterami i targające nimi konflikty. W tym procesie biorą udział wszyscy, nie tylko odtwórca danej roli.
Metoda daje możliwość nawiązania kontaktu z graną postacią – choćby poprzez pytania i precyzowanie odpowiedzi. Poznanie dokonuje się poprzez analizę reakcji, przyglądanie się wątpliwościom i lękom. Oczywiście – podkreślam – postaci, a nie aktora. Aktor swoją rzeczywistość prywatną zostawia w garderobie.
Na początku byłam ogromnie sceptyczna, jestem straszną racjonalistką… Ale muszę przyznać, że to działa. Uruchamia wyobraźnię, aktorzy, pracując zespołowo, dużo szybciej dochodzą do wspólnych wniosków. Dominika Kluźniak gra Bronkę, ale Bronkę może zagrać i ten, kto gra Tadeusza, i ten kto gra Kazimierza, i Ewa może stać się na chwilę Bronką – horyzont się poszerza. Widzę swoją postać oczami innych ludzi. Mogę to przyjąć, mogę odrzucić, ale na palecie pojawiają się różnorodne barwy. W Śniegu, w pułapce zamknięcia bohaterowie „uruchamiają się” ze swoją mową ciała, wrażliwością, intuicją, traumami i ukrywanymi pragnieniami.
Jak dzisiaj o tej naznaczonej tęsknotą ludzkiej duszy opowiadać? Dla Przybyszewskiego dusza była odbiciem absolutu.
Myślę, że dostaliśmy pewien rodzaj podarunku. Lockdown spowodował, że człowiek miał więcej czasu, żeby spędzić go z sobą samym. Można było zacząć weryfikować, zadawać pytania: kim jestem? jaki jestem? czego chcę? Tak naprawdę. Czy nuda spowodowana zamknięciem w domu powoduje, że dostaję depresji, czy okazuje się, że mnie inspiruje. Rozmowa o duchowości nabrała nowego znaczenia. Weryfikujemy po prostu okoliczności, bo mamy na to czas.
W spektaklu czas jest także istotny. On biegnie koliście, cyklicznie, nielinearnie. W przedstawieniu pojawi się, pochodząca z Metamorfoz… Apulejusza, modlitwa do bogini Izydy, mówiąca o prapoczątku, którego istotą jest kobieta. Padną słowa z Księgi Koheleta. Śnieg pada, topnieje, uwalnia coś, co leżało pod nim i dzieje się tak… wiecznie…
Na zdjęciach: próby do Śniegu Stanisława Przybyszewskiego. Fot. Krzysztof Bieliński
Od góry:
– Patrycja Soliman (Ewa), Anna Gryszkówna – reżyserka, Henryk Simon (Kazimierz)
– Dominika Kluźniak (Bronka)
– Dominika Kluźniak (Bronka), Oskar Hamerski (Tadeusz), Patrycja Soliman (Ewa), Anna Gryszkówna – reżyserka
Rozmawiała: Monika Mokrzycka-Pokora (materiał własny Teatru; w przypadku publikacji fragmentów prosimy o podanie źródła)
premiera: 12 marca 2021, godz. 19:00, Scena Studio